środa, 12 stycznia 2011

istota i geneza sporu między PiS, a PO: okcydentalizacja, czy wynarodowienie

Konflikt między PiS, a PO ma charakter trwały i ostateczny, ponieważ jest w istocie jedynie efektem 20-letniego procesu transformacji - przede wszystkim przemian, jakie zaszły w naszych, polskich umysłach, sposobie postrzegania świata, poglądach, przyzwyczajeniach....W ciągu 20 lat, nasze serca i umysły zostały poddane niezwykle intensywnemu procesowi okcydentalizacji. Każdego dnia, tsunami reklam, filmów, bajek, fascynacji zachodnim bogactwem i stylem życia poddawało nas stałej, wszechstronnej presji. Z każdym rokiem stawaliśmy się coraz mniej zaściankowi, a coraz bardziej przypominaliśmy Europejczyków na modłę zachodnią.

I choć nie pierwszy to przykład przesiąknięcia naszej narodowej kultury przez cudzoziemski, zachodnioeuropejski styl życia (poprzednie miały miejsce m.in. w okresie renesansu oraz w okresie późnego oświecenia), fala westernizacji - tym razem dodatkowo połączonej z amerykanizacją - wywołała taki sam, naturalny odruch społecznej reakcji: niechęć, strach, nieufność, usilne, a może rozpaczliwe odwoływanie się do tradycyjnych motywów lokalnej kultury (Chrystus Król Polski, zaborcy, kult bohaterskiej, straceńczej walki). Oczywiście, odruch ten najwyraźniejszy był tam, gdzie fala okcydentalizacji dotarła w najmniejszym stopniu: w małych gminach, wioskach, osiedlach...zazwyczaj dość hermetycznie zamkniętych na "zachodnie nowinki" i silnie zakorzenionych w ludowej obyczajowości, tradycji. Ze zmianami w stylu życia stopniowo łączyła się ewolucja poglądów, nastawienia do świata zewnętrznego, Europy... a za rogiem już czeka na nas proces laicyzacji i dalszej liberalizacji.

PiS reprezentuje więc tych, którzy jeszcze nie poddali się procesowi okcydentalizacji. Nieprzypadkowo często wyraża się opinię, że mentalnie, osoby popierające PiS dalej tkwią w PRLu, najczęściej prezentując postawy i koncepcje na wskroś egalitarne i etatystyczne, obawiając się zachodnich nowinek ideologicznych i etycznych: praw mniejszości, czy neutralności światopoglądowej państwa,. Natomiast PO jest partią drugiej części społeczeństwa, tej coraz bliższej zachodniemu modelowi obywatela, tej która dostrzega potrzebę wyraźnego kościoła od państwa, nie toleruje moralnego dyktatu państwa zaglądającego obywatelom do łóżka i z optymizmem staje się członkiem wspólnoty zachodnich społeczeństw. W tym sensie, wyborcy PO są rzeczywiście "frytkami", a wyborcy PiS = "kartoflami", jednaka autorka tej przenośni sama nie zdawała sobie sprawy z powagi tego rozróżnienia, z rozmiaru i wagi różnic, jakie fala westernizacji wykreowała w polskim społeczeństwie, przetaczając się przez Polskę od 1989 r.

Dlatego konflikt między PO, a PiS jest tak silny, długotrwały i wciąż rozgrzewający fora internetowe i rodzinne spotkania do czerwoności: ponieważ dotyka samej substancji narodu, jego serca, zawartości i tego, co decyduje o narodowym charakterze. To dlatego konflikt pod Krzyżem był tak silny i taki intensywny, wywołując powstanie nowych ruchów i inicjatyw politycznych i determinując na kilka miesięcy prezydenturę Bronisława Komorowskiego. Tradycjonalistyczna część Polaków - tzw. "pisowska" po raz pierwszy od dawna poczuła, że naród znów jest taki, jak dawniej, jak przed 1989 r. - zjednoczony, zunifikowany w cierpieniu, pod biało-czerwoną flagą i krzyżem. Obrońcy Krzyża nie bronili Krzyża - bronili tego, co przez ostatnie 50-60, a może i więcej lat decydowało o polskości (skądinąd, dość zaściankowej), sprzeciwiając się odarciu państwa z zasłony powagi i potęgi (vide powszechna i niekiedy okrutnie złośliwa krytyka Lecha Kaczyńskiego), wzrostowi indywidualizmu w polskim społeczeństwie i dominacji moralnego relatywizmu (czyli innego określenia dla liberalnej koncepcji wolności sumienia). Z kolei PO-owska część Polaków, już pod wpływem zachodnich standardów, broniła tego, co wydawało się jej główną zdobyczą ostatnich 20-lat, a więc społeczeństwa z gruntu zachodniego, mocno liberalnego i skoncentrowanego na prawach jednostki, a nie uprawnieniach omnipotężnego państwa.

Innymi słowy, konflikt między PO, a PiS to nowa odsłona znanego Historii procesu, który można by określić jako reakcję na silny proces przemiany tożsamości danej grupy społecznej. Polska widziała już tego rodzaju historyczną (histeryczną?) reakcję na okcydentalizację, przykładowo pod koniec XVIII w. (konfederacja barska). Podobny charakter miało pierwotnie powstanie Chmielnickiego, które było u swego zarania było przede wszystkim sprzeciwem rdzennej ukraińskiej ludności wobec polonizacji.

Konflikt między PO, a PiS nie wygaśnie, dopóki proces okcydentalizacji (westernizacji) nie zakończy się. To zaś nastąpi dopiero wtedy, gdy dorobimy się silnej klasy średniej, solidnego mieszczaństwa i aktywnego społeczeństwa obywatelskiego. I oby żadne dziejowe zawieruchy temu procesowi nie przeszkadzały. Nie grozi to jakimś wynarodowieniem Polaków, czy utratą przez nas własnej kultury, ale po prostu przyniesie nam zachodnią normalność, tę o którą tak pięknie walczyliśmy w 1989 r....i chyba wciąż jeszcze walczymy...z kartami do głosowania w ręku, przy wyborczych urnach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz